Martin Abram
Wydawnictwo: Polwen
Strony 430
Quo Vadis - nowa odsłona
Przystojny, młody żołnierz bez pamięci zakochuje się w pięknej chrześcijance. Niestety mimo odwzajemnionego uczucia nie mogą być razem. Należą do dwóch różnych światów - on jest niewierzący, natomiast ona oddana swojej wierze. Uczucie jest żarliwe i młodzieniec pragnie ją szybko posiąść. Chcąc uniknąć pohańbienia, dziewczyna ucieka. Wówczas żołnierz uświadamia sobie, że jedyna droga do szczęścia z ukochaną wiedzie przez poznanie, zrozumienie i przyjęcie jej wiary. Tymczasem, znudzony brakiem nowych atrakcji, rządzący postanawia wywołać kryzys, a winą obarczyć niewinnych chrześcijan.
Brzmi znajomo? Oczywiście! To historia bohaterów Quo vadis Henryka Sienkiewicza. A gdyby tak przenieść ich historię do XXII wieku? Czy losy bohaterów potoczyłyby się tak samo? Czy napotkaliby te same problemy? A może do tego czasu wartości, które niesie ze sobą chrześcijaństwo nie będą już miały dla nikogo znaczenia?
Nowy Jork, rok 2112. Na świecie istnieje tylko jedno państwo - Stany Zjednoczone Świata, którymi rządzi prezydent John Garison III. U władzy jest również Rada Dwunastu, czyli najbogatsi ludzie świata - właściciele 12 megakarteli. Cały porządek świata definiowany jest przez zysk, zaś ludzie sprowadzeni zostali jedynie do roli konsumentów, których gusty i przekonania kształtują kampanie reklamowe. Nieliczni buntujący się przeciwko systemowi są natychmiast unieszkodliwiani. Szymon O'Neil jest młodym dowódcą 21 Armii, natomiast Angel - weterynarzem i wywrotowcem. Jej zasady moralne i wyznawana religia, początkowo nie są zrozumiałe dla folgującego swoim namiętnościom młodego mężczyzny. Aby zbliżyć się do ukochanej, podejmuje próbę poznania jej wiary. Nieoczekiwanie dla siebie sam zaczyna wierzyć. A to dopiero początek jego drogi.
"Panie, uczyń mi łaskę. Daj jakikolwiek znak" - powiedział w myślach i w tej samej chwili uświadomił sobie, że się modli. Nawrócił się.
Martin Abram (pseudonim literacki Marcina Więcława) osadzając akcję sienkiewiczowskiej powieści w przyszłości według mnie zaryzykował. Jako wielka fanka twórczości Sienkiewicza miałam na początku mieszane uczucia. Muszę jednak przyznać, że powieść Quo vadis. Trzecie tysiąclecie bardzo przypadła mi do gustu. Futurystyczna wizja wypadła bardzo realistycznie, a konsumpcjonizm wypierający normy moralne, jest bardzo prawdopodobny.
Jedyny "zgrzyt", to przedstawienie ludzi niewierzących, jako rozwiązłych, bezwolnych, infantylnych, wulgarnych, prymitywnych i chciwych, natomiast chrześcijan, jako kreatywnych, szlachetnych i oświeconych. Nie wiem, jaki cel przyświecał autorowi, który wszystkimi negatywnymi cechami obdarował ateistów.
Martin Abram nadał swoim bohaterom inne imiona, w związku z tym ogromną przyjemność sprawiało mi domyślanie się, kto był pierwowzorem bohaterów. Cały czas łapałam się na tym, że zgaduję: "to zapewne Eunice" lub "oto Chilon wkracza na scenę". Na moją pozytywną ocenę wpłynęło też zakończenie - zupełnie inne niż sienkiewiczowskie.
moja ocena:
Też by mi to samo zgrzytało. // Rzeczywiście duże ryzyko. Nie wiem, czy bym się skusiła na lekturę. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńmoże trochę się czepiam, ale dla mnie ważne jest, aby postaci były realistyczne. Mimo wszystko polecam
UsuńInteresujący pomysł na fabułę. Nie jestem jednak pewna, czy autor sobie z nim poradził.
OdpowiedzUsuńPoradził sobie doskonale. Książka może idealna nie jest, ale szalenie wciąga i mimo objętości, czyta się błyskawicznie :)
UsuńTeż uważam, że sobie poradził.
UsuńMyślę że to dość oryginalny pomysł, bo jeszcze się nie spotkałam, by ktoś wykonał taki misz masz, jestem naprawdę ciekawa tej książki ;)
OdpowiedzUsuńPomysł ciekawy, ale ja mimo wszystko wolę klasyki... Jakoś nie przekonują mnie ich modyfikacje, czy umieszczanie akcji w naszych czasach, czy jak w tym przypadku w XXII wieku :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba ta książka! Świat pokazany z niebywałej perspektywy. Dodaje ją do chcę przeczytać! Powiem Ci, że Twój system oceniania jest najpiękniejszym jaki widziałam do tej pory, normalnie bym Ci go skradła, gratuluję, istny cud, miód i orzeszki!!!:)
OdpowiedzUsuńHmm, nie wiem czy wiesz, ale prowadzę wyzwanie Czytam literaturę amerykańską (autorzy, ale i tematyka o USA), gdybyś była zainteresowana, to nieśmiało i skromnie ;) zapraszam. Nie zostawiam linku, żeby nie robić Ci z bloga tablicy ogłoszeń. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńTo by było pierwsze wyzwanie w jakim wzięłabym udział. Mam w planie Ursulę Le Guin, więc może to coś dla mnie
UsuńAle mnie zainteresowałaś, mam na nią ogromną chęć, super historia, coś takiego nowego :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoja recenzja, zaciekawiłaś mnie tą pozycją wiec na pewno po książkę sięgnę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie Inna
http://happy1forever.blogspot.com/